poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział V

Perspektywa Kiry:

Gdy dotarliśmy do Zakopanego zbliżała się godzina 16.00, jednak na Dworze było jeszcze jasno i słonecznie. Dlatego gdy tylko zostawiłam bagaże w pokoju, odrazu poszłam na spacer by wyprostosować kości po blisko 6 godzinnym locie samolotem. Przechadzałam się uliczkami Zakopanego przy okazji rozmyślając o Borysie i o przyszłości naszego związku. Z jednej strony zastanawiałam się czy jest wogóle sens ciągnąć to dalej, lecz z drugiej strony ciągle coś do niego czułam. Mimo, że niejednokrotnie mnie skrzywdził, to nie umiałam go tak po prostu wymazać z pamięci.
- Przepraszam - usłyszałam kobiecy głos wydobywający się zza moich pleców. Natychmiast odwróciłam się i ujrzałam przede mną niską blondynkę.
- Czy wiesz może jak dostać się na Piaskową? - zapytała z lekko słyszalnym, niemieckim akcentem. Niestety nie byłam w stanie jej pomóc gdyż nie miałam pojęcia gdzie znajduje się ów ulica. Jednak by nie zostawić jej samej na pastwę losu, zaproponowałam by pójść do najbliższego baru i spytać się o drogę.
Najbliżej trasy znajdował się bar, a właściwie klub o wdzięcznej nazwie " Raj". Nie zastanawiając się długo weszłam do środka by spytać o drogę. Sam klub był nieco dziwny, panowała w nim taka zimna atmosfera spotęgowana przez czarne ściany, na których widniały różnego typu malowidła. Zdecydowanie to miejsce nie przypomniało w żaden sposób "Raju".
- Co podać? - zapytał barman wkładając papierosa do buzi i przeczesując swoje nieco przetłuszczone włosy.
- Nic, dziękuję. Chciałabym tylko dowiedzieć gdzie znajduje się ulica Piaskowa.
Mężczyzna potarł swoją brodę po czym wypuścił dym z ust.
- Proszę za mną, pokażę pani na mapie.
Nie myśląc o niczym innym, poszłam za nim do ciemnego pokoju.
- Przepraszam gdzie ta mapa?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu, w którym leżał tylko koc i pełno pudełek.
- Naiwna jesteś kochanieńka- zamknął drzwi na klucz po czym go wyrzucił. Domyślając się jaki był jego cel odrazu podbiegłam do nich i zaczęłam walić w nie jak najmocniej umiałam. W głębi ducha modliłam się żeby ktoś mnie usłyszał.

Perspektywa Glorii:

Brunetka zaprowadziła nas do klubu, w którym miała się spytać o drogę. Jakoż i tak bym jej nic nie pomogła, bo nie rozumiem polskiego, postanowiłam zostać przy drzwiach wejściowych. Zresztą nie miałam nawet ochoty wchodzić głębiej, gdyż czułam w powietrzu niebezpieczeństwo. Dlatego bardzo zaniepokoiło mnie gdy zobaczyłam jak ten mężczyzna prowadzi ją do pokoju. Bez mniejszego zastanowienia wyciągnęłam telefon z kieszeni po czym zatelefonowałam do mojego brata.
- Hej, Gregor czy możesz tu przyjechać, tak klub Raj .. Proszę jak ... - nie zdążyłam dokończyć gdyż jeden z siedzących przy stoliku mężczyzn wyrwał mi telefon.
- Po co dzwonisz? Przecież my ci nic nie zrobimy - powiedział przystawiając mi nóż do gardła. Ciężko przełknęłam ślinę, próbując powstrzymać łzy napływające mi do oczu.
Całe szczęście, niczym grom z jasnego nieba, do knajpki wparował Gregor. Prawym sierpowym powalił napastnika poczym siłą wyciągnął mnie przed knajpę.
- Gregor pomóż jej - powiedziałam wskazując na drzwi umiejscowione za barem.

Perspektywa Kiry:

Mężczyzna wkońcu mnie złapał. Próbowałam się bronić, jednak byłam na niego za słaba. By upewnić się, że nikt mnie nie usłyszy mężczyzna skrępował mi ręce i nogi a potem zawiązał buzię.
- Będziesz dobra na jeden sezon - stwierdził zdejmując ramiączko od mojej sukienki i całując mnie w obojczyk. W tamtym momencie przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wiedziałam, że raczej nie ma dla mnie już żadnego ratunku i już nawet nie próbowałam się bronić wiedząc, że nie dam mu rady.
Nagle usłyszałam głośne walenie w drzwi i powrotem obudziła się we mnie iskierka nadziei. Barman słysząc, że ktoś chce się włamać do pokoju podniósł mnie siłą z podłogi poczym przyłożył do mojego gardła nóż.
- Puść ją - krzyknął Gregor wchodząc do pokoju.
- A niby dlaczego? - zapytał go brunet przykładając nóż coraz bliżej mojej szyi. Jedyne co teraz widziałam to były oczy Gregora mówiące coś w stylu :" będzie dobrze".
W tym samym momencie w pokoju zapanowała całkowita ciemność, a ja poczułam jak upadam na kolana.
- Szybko chodź - powiedziała blondynka przecinając liny otaczające moje kończyny.
Wybiegłyśmy z klubu, zostawiając Gregora sam na sam z tym mężczyzną.
- Wszystko ok? - zapytała przytulając mnie do siebie. Pokiwałam głową patrząc w kierunku wejścia do klubu. Chwilę później wyszedł z niej Gregor, który podszedł do nas.
- Jedziemy - rozkazał . Natychmiast wsiedliśmy do jego pojazdu, który zawiózł nas do hotelu Austriaków.
- Kira, co ci się stało?! - podbiegł do nas Stefan.
- Potem ci opowie, a teraz daj jej odpocząć - stwierdził Gregor, obejmując mnie ramieniem - myślisz,że to przypadek czy przeznaczenie,że się znowu spotykamy? - wyszeptał mi do ucha po czym zaprowadził do swojego pokoju.
Austriak po zaprowadzeniu mnie do swojego apartamentu wskazał mi miejsce gdzie będę mogła przenocować tą jedną noc.
- Gregor stój, chcę porozmawiać - skierowałam się do wychodzącego chłopaka. Blondyn obrócił się do mnie przodem i wpił we mnie swoje ciemno-zielone oczy. Nie powiem - krępowało mnie trochę jego towarzystwo, ale uznałam, że warto wyjaśnić sobie pewne sprawy.

Bru.

sobota, 15 marca 2014

Rozdział IV


Oczami Gregora:

-Wyglądasz całkiem sexy, szkoda tylko, że taka puszczalska-powiedziałem cynicznie, wodząc po niej wzrokiem.
Cholera! Wyglądała naprawdę dobrze... nie mogłem oderwać moich oczu od jej twarzy, ciała, które było ledwo zakryte białą koszulką. Po moich słowach zauważyłem, że zaczęła przyglądać mi się z niedowierzaniem, a zarazem smutkiem i złością. Z jej twarzy mogłem odczytać setki emocji, co mnie ucieszyło, wiedząc ile mogę w tej dziewczynie wywołać uczuć. Przez chwilę zacząłem zastanawiać się czy nie przesadziłem z tą „puszczalską”, ale powiedziałem przecież prawdę. Najpierw ten Polak, teraz Stefan, kto następny? Jak będę miał gorszy dzień to mogę zwrócić się do niej z prośbą o polepszenie nastroju, ale nie pozwolę by skrzywdziła mojego przyjaciela. Cały czas przyglądałem się jej, kiedy ta nagle wstała z łóżka i w pośpiechu zaczęła się ubierać. Spod koszulki wystawała jej czarna, koronkowa bielizna i muszę przyznać, że miała idealną figurę. Nie za wysoka, szczupła... Jednak do zdzir nie mam szacunku, więc nie specjalnie przejąłem się jej reakcją. Otworzyła drzwi i już miała wyjść, jednak zamiast tego odwróciła się i z łzami w oczach powiedziała:
-Jak tak łatwo przychodzi ci ocenianie innych ludzi? Nie rozumiem jak można być takim dupkiem.
Po tych słowach spojrzała mi w oczy, a ja zdążyłem jedynie zobaczyć łzę, spływającą po jej policzku i zatrzaskujące się za nią drzwi. Wtedy zrozumiałem, że może faktycznie źle ją oceniłem.

Oczami Kiry:

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zaczęłam biec hotelowym korytarzem ku wyjściu, ocierając w tym samym czasie łzy z mojej twarzy. Moje jedyne myśli kręciły się wokół słów Gregora. Puszczalska? O co mu w ogóle chodziło? Jak mógł mnie tak nazwać, nawet mnie nie znając? Nagle potknęłam się, co oderwało mnie od tych wszystkich myśli, zaprzątających moją głową. Miałam jednak szczęście bo ktoś nie pozwolił mi na upadek i złapał mnie.
-Heeej! Gdzie się tak śpieszysz? Zdążysz.
Znałam ten głos. Odwróciłam się, cała zalana łzami. Wtedy zobaczyłam poznanego wczoraj Stefana.
-Co się stało?! Czemu płaczesz?!-zapytał z troską, której teraz tak bardzo potrzebowałam.
-Nic. To naprawdę nic.
-Jak to nic? To dlaczego płaczesz?
-Nie znam tego całego Gregora, ale zdążyłam się już przekonać jak bardzo twój kolega potrafi ranić.
Wtedy wyszarpnęłam się z objęć Stefana i wybiegłam z hotelu. Dopiero w taksówce przypomniało mi się, że dziś jest dzień wyjazdu do Zakopanego, na kolejne zawody, a Maciek na pewno nie będzie zadowolony z mojej nieobecności poprzedniej nocy.
Po 10 minutach stałam już pod drzwiami pokoju Maćka i miałam zapukać, ale on uprzedził mnie otwierając szybko drzwi.
-Gdzie ty byłaś?-zapytał ze złością w tonie.
-Maciek, przepraszam! Wyszłam z klubu w nocy i sama nie wiem, tak jakoś wyszło-próbowałam wymyślić coś na poczekaniu, modląc się by mój brat w to uwierzył.
-Borys leży pijany z obitą mordą, a ty mi chcesz powiedzieć, że pół nocy sobie spacerowałaś? Masz mnie za idiotę?
Wtedy dopiero przypomniałam sobie, że Borys po próbie dobrania się do mnie w klubie został uderzony przez kogoś, kto stanął w mojej obronie.
-Maciek nie pytaj. Nic mi nie jest. Jestem cała i chyba to się liczy, prawda? Powiedz mi, co z Borysem?-ciągnęłam zmartwiona stanem, ale wkurzona wczorajszym zachowaniem Borysa.
-Oprócz kaca, obitego nosa, to chyba nie najgorzej. Zresztą sam nie wiem. Za 4 godziny wylatujemy więc zbieraj się bo za godzinę musimy być gotowi. Aha i doprowadź do jakiegoś porządku tego swojego chłopaka. Ok?
-Zobaczę co da się zrobić-posłałam bratu wymuszony uśmiech i oddaliłam się do swojego pokoju.
Na łóżku siedział Borys z łokciami opartymi na kolanach.
-Ooooo! Kogo ja widzę? Przypomniałaś sobie o mnie?-uniósł głowę wpatrując się we mnie.
-Wyobraź sobie, że trudno było mi zapomnieć o wczorajszej nocy. Jak mogłeś mnie tak potraktować? Jesteś moim chłopakiem, a nie masz do mnie za grosz szacunku!
-Skoro ja jestem twoim chłopakiem, to jako moja dziewczyna powinnaś udowodnić swoją miłość.
-Ty wczoraj pokazałeś swoje uczucia do mnie!-ciągnęłam wściekła-za godzinę jedziemy na lotnisko, tylko że ja lecę razem z Maćkiem do Zakopanego, a ty wracasz do Warszawy. Chyba czas, by trochę od siebie odpocząć, nie uważasz?-zapytałam z ironią co rozwścieczyło Borysa.
-Co powiedziałaś?-zapytał głosem, który wywołał u mnie gęsią skórkę.
-To co słyszałeś! Rozumiesz?! Mam już dość twojego zachowania!
Nie zwlekając pozbierałam swoje ubrania i kosmetyki, których wbrew pozorom, nie było aż tak dużo, i ciągnąc za sobą walizkę wyszłam bez słowa z pokoju, pozostawiając stojącego na środku, wrytego w podłogę Borysa, do którego chyba jeszcze nie dotarło co właśnie się wydarzyło.
Jedyne co mi teraz pozostało, to czekać na Maćka i na resztę chłopców, by wkrótce powitać Polskę i Zakopane, czego naprawdę nie mogłam się doczekać.

         Blo.


środa, 12 marca 2014

Rozdział III

-A kto to? - zapytał wskazując na ekran. Odruchowo zamknęłam klapę od laptopa, jak się okazuje niepotrzebnie. Borys wyczuł, że mam coś do ukrycia więc od razu próbował mi go wyrwać. By zbić go z tropu potrzebowałam wymyślić coś na gorąco. Pierwsze co mi wpadło do głowy to pocałować go i tak uczyniłam. Może to dziwne, ale nie czerpałam z tego żadnej przyjemności, a wręcz przeciwnie. W pewnym momencie, czując jego język w mojej buzi, poczułam obrzydzenie. Delikatnie go odsunęłam od siebie próbując złapać oddech.
-Zmieniłaś zdanie? - powiedział dobierając się do zamka moich spodni. Na całe szczęście akurat w tamtym momencie ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju. Borys odskoczył ode mnie jak oparzony, a ja doprowadziłam się do porządku.
-Kira zbieraj się bo za godzinę musimy być na miejscu – poinformował mnie Kamil. Zgodnie z prośbą Kamila zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi rzeczy po czym udałam się do wyjścia z pokoju. Gdy już byłam jedną nogą na korytarzu rzuciłam w kierunku Borysa, że nie, nie zmieniłam zdania, po czym trzaskając drzwiami zeszłam na dół gdzie czekali na mnie chłopcy. Całe szczęście Borys nie jechał z nami na skocznię więc nie musiałam się martwić o jego ewentualną reakcję na moje słowa. Z doświadczenia wiem, że nie jest on człowiekiem, który tak po prostu akceptuje odrzucenie. Jednak to nie to teraz stanowiło moje główne zmartwienie, a stan zdrowia mojego brata. Podczas serii próbnej zaliczył on niegroźny upadek, jednak co jakiś czas narzekał na ból w kolanie.
Jednak podczas skoku nie dał on po sobie tego wyczuć. Co prawda odległość była naprawdę dobra, ale nie zagwarantowała mu ona miejsca na podium. Zamiast niego pierwsze 3 miejsca zajęli kolejno kolejno Kamil, Gregor i Peter Prevc. Od razu podbiegłam do chłopaków z naszej drużyny pogratulować im naprawdę dobrych startów.
-Kira to co, idziesz dzisiaj z nami uczcić te piękne skoki? - krzyknął Piotrek Żyła unosząc szklankę z piwem do góry. Oczywiście chłopcy tak nalegali, że po prostu nie szło im odmówić. Wszyscy umówiliśmy się o 20.00 przed hotelem skąd mieliśmy pójść razem do klubu. Pożegnałam się z nimi po czym bezzwłocznie udałam się do hotelu by przygotować się na wyjście. Co dziwne, gdy wróciłam do pokoju nikogo w nim nie zastałam. Nie powiem, martwiłam się trochę o Borysa. Jak nie patrząc to już nasza 2 sprzeczka w ciągu 2 dni.. 12 razy próbowałam się do niego dodzwonić jednak za każdym razem słyszałam tylko zerwane połączenie. Po głębszym przemyśleniu uznałam jednak, że jest on już dużym chłopcem i nie ma potrzeby się o niego martwić i w końcu zajęłam się sobą.
Moje przygotowania zaczęłam od wyprostowania włosów po czym zrobiłam makijaż i ubrałam się. Na outfit wybrałam klasyczną małą czarną z białymi loubutinami, które idealnie podkreślały moją opaleniznę. Moje przygotowania skończyłam o godz.19.55 czyli idealnie się wyrobiłam.
-Wo ho ! Ślicznie wyglądasz – powiedział Kubacki, który jakby nie patrzeć też wyglądał całkiem nieźle, zresztą podobnie jak wszyscy chłopcy. Jednak to prawda, że garnitur i mundur dodają męskości. Całe szczęście mieliśmy załatwiony transport do klubu co zdecydowanie mnie ucieszyło, gdyż nie miałam zamiaru dreptać w szpilkach przez metrowe zaspy.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wejściu do klubu to mnóstwo osób. W tym tłumie nie byli tylko zwykli ludzie, ale także skoczkowie innych drużyn, prawdopodobnie też świętujących swoje skoki. Szybko załapałam atmosferę klubową przy okazji nie szczędząc sobie drinków.
-Poproszę Tequile dla tej pani – krzyknął ktoś za mną. Natychmiast odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Borysa, który sądząc po oczach już był nie po jednym piwie, a co najmniej 5.
Chłopak dosiadł się do mnie przez co mogłam wyraźnie poczuć woń alkoholu wymieszanego z papierosami. Na jego policzku dostrzegłam także ślady czerwonej szminki, która z pewnością nie należała do mnie.
-Borys co ty wyprawiasz? Ja do ciebie dzwonię, martwię się, a ty se chodzisz po klubach upijając się w trupa? - powiedziałam z wyraźną pretensją w głosie.
-Rozumiem ,że się martwiłaś ale jestem już kochanie– położył swoją dłoń na moim udzie po czym zaczął ją przesuwać w kierunku mojej sukienki – a teraz chodźmy gdzieś, tylko ty i ja – chwycił mnie za rękę po czym siłą próbował wyciągnąć mnie z baru. Zapierałam się, jednak Borys ciągnął mnie coraz mocniej.
-Proszę, puść mnie – powiedziałam z łzami w oczach. W tamtym momencie naprawdę zaczęłam się go bać. Borys jednak nic sobie z tego nie zrobił aż do momentu gdy ktoś mu zwrócił uwagę i doszło między nimi do ostrej sprzeczki. Dalej już nie wiedziałam co się dzieje bo byłam zbyt skupiona by wydostać się z tego przeklętego klubu. Wściekła wyszłam tylnim wyjściem po czym wyciągnęłam z mojej torebki Marlboro. Włożyłam papierosa do buzi jednak nigdzie nie mogłam znaleźć zapalniczki. Przeszukałam całą torebkę i nic, jakby zniknęła.
-Tego szukasz? - powiedział jakiś mężczyzna trzymając zapalniczkę w ręce. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku jednak on natychmiast ją zabrał. - Takie ładne dziewczyny nie powinny palić – schował ją z powrotem do kieszeni.
-Kim ty w ogóle jesteś? - zapytałam lekko zirytowana.
-Może jak pójdziesz ze mną na gorącą czekoladę to się poznamy
-Nie dzięki, nie chodzę z obcymi na gorącą czekoladę o 23.00.
-To może przynajmniej cię odwiozę do hotelu ? - zaproponował. Ta propozycja wydawała mi się bardziej rozsądna więc przystałam na nią.
-To gdzie mam jechać ?– zapytał. No i o to było dobre pytanie. Szczerze nie miałam pojęcia na jakiej ulicy znajdował się nasz hotel, a mój telefon akurat musiał się rozładować. Byłam zmęczona całym tym dniem i nie marzyłam o niczym więcej jak o śnie więc zgodziłam się by chłopak mnie zawiózł do swojego hotelu.
-A w ogóle jak masz na imię?- zapytałam.
-Stefan – przedstawił mi się.
-A ja Kira, miło poznać – posłałam mu uśmiech. Chłopak zaprowadził mnie do swojego apartamentu gdzie pokazał mi łóżko, na którym będę mogła się przespać tej nocy.
-A, trzymaj piżamę! – rzucił mi swoją białą koszulę. Od razu ją wzięłam i po szybkim ogarnięciu się poszłam spać. Rano obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi do mojego pokoju. Myśląc, że to Stefan wygrzebałam się z łóżka jednak w drzwiach zastałam kogoś innego.
-Wyglądasz całkiem sexy, szkoda tylko, że taka puszczalska – powiedział Gregor uważnie mi się przyglądając. Nie miałam pojęcia co wtedy odpowiedzieć, a tym bardziej co zrobić dlatego postanowiłam to przemilczeć. 

 
Bru.

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział II

  Od moich myśli szybko oderwało mnie zimno, które uderzyło mnie w twarz zaraz po wyjściu z hotelu. Nie zwlekając długo szybkim krokiem udałam się w kierunku skoczni, na której miał właśnie odbywać się trening. Zastanawiałam się o co chodzi? To było dziwne bo Maciek nigdy nie dzwonił do mnie w czasie treningów, a tym bardziej, że nawet się nie odezwał. Przyśpieszyłam, a gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam dwie kłócące się postaci. Nie musiałam długo się przyglądać by rozpoznać w jednej z nich mojego brata. Zaniepokojona podbiegłam do nich.
-Co ty tutaj robisz? - zapytał Maciek zdziwiony najwyraźniej moją obecnością.
-Jak to co? Dzwoniłeś, nie odpowiadałeś, myślałam że coś ci się stało.
-Co? Cholera, nie! Wracaj do hotelu!
-Co sam nie potrafisz o siebie zadbać? Dziewczyna musi Cię pilnować 24 godziny na dobę?
Nagle usłyszałam głos, który przez niemiecki akcent brzmiał brutalnie, co mnie przeraziło, a jednocześnie zdenerwowało.
-Zamknij mordę!-krzyknął Maciek nie zwracając już na mnie kompletnie uwagi.
-Przecież mówię prawdę, czyż nie?-zapytał z kpiną w głosie.
-Prawdę? Niech o prawdzie nie mówi mi osoba, która wie o niej najmniej.
Wtedy emocje sięgnęły zenitu i nie trzeba było już czekać na bójkę, która wisiała w powietrzu.
Widok brata, bijącego się z kimś na pewno nie jest marzeniem siostry, która nawet nie wie co się dzieje, ani o co chodzi. Nie zastanawiając się nawet rzuciłam się między obydwu chcąc ich rozdzielić. Zaczęłam krzyczeć przemiennie po polsku i po angielsku tak by obydwaj mnie zrozumieli. Nie chcąc zrobić mi krzywdy obaj odsunęli się od siebie z wyrazem twarzy, który daję słowo, miał siłę zabijania.
-Zabierz stąd tą 'dupę' i nich nie wtrąca się w nasze sprawy!
Zamarłam. Wiedziałam, że teraz albo Maciek zabije jego, albo sama to zrobię.
-Co powiedziałeś?
-To co słyszałeś.
Nagle zjawił się jakiś mężczyzna, który odciągnął Maćka i uratował sytuację zanim ta zmieniła by się w rzeź.
-Patrzyłam w stronę Maćka, a gdy się odwróciłam uderzyłam praktycznie swoim ciałem o kogoś innego. Podniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały. Patrzyliśmy w nie sobie przez chwilę po czym oprzytomniałam i rzuciłam krótko.
-Pieprz się!
Po czym odchodząc odwróciłam się by pokazać jeszcze środkowy palec i napotkać wzrokiem jego arogancki uśmiech. Podążając w stronę Maćka zastanawiałam się jak można być takim cholernym dupkiem? Gdy spojrzałam na Maćka poczułam niewiarygodną potrzebę przytulenia go, więc bez jednego słowa rzuciłam mu się na szyję mocno go obejmując.
-Kocham cię, wiesz?-zapytałam niepewnie.
-Kurwa, ale po co ty tutaj przyszłaś?
Nagle urwał i wyszeptał w moje włosy:
-Ja ciebie też.
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Zastanawiałam się o co mogło chodzić? To pytanie strasznie mnie nurtowało, ale nie byłam pewna czy powinnam o to pytać. Po 10 minutach byliśmy już w pokoju Maćka.
-To powiesz mi co się tam właściwie stało?
-A co się miało stać?-zapytał poirytowany całą tą sytuacją maciek.
-Cholera! Okładanie się pięściami i nic się nie stało?
-Nic! Po prostu więcej nie pytaj. Aha i jeszcze jedno! Trzymaj się jak najdalej od tego chuja!
Jego dosadność i powaga każdego pojedynczego słowa w zdaniu była tak wroga, że postanowiłam już o nic nie pytać. Upewniłam się tylko czy z Maćkiem wszystko w porządku i wyszłam bez słowa. Idąc korytarzem przypomniałam sobie o sytuacji w jakiej zostawiłam Borysa i o tym jaką wymówkę kolejną wymyślić, by nie robić niczego, czego bym nie chciała. Otworzyłam drzwi do pokoju a mój wzrok przykuło dwuosobowe łóżko. Tak, było tam nie dwa, lecz jedno łóżko, a moja jedyna myśl to:
-O cholera!
Borysa nie było w pokoju co zdziwiło mnie, chociaż nie aż tak bardzo bo od początku naszego związku wiedziałam, że nie jest typem chłopaka który siedziałby i się zamartwiał tym, że jego dziewczyna nie chce uprawiać z nim seksu. Borys to typ chłopaka, który sięga po to co chce i to dostaje. Ze mną chyba musiał i nadal musi się męczyć, ale ja chce być pewna tego kolejnego i ważnego dla mnie kroku. Przez okno zobaczyłam jak kadra naszych skoczków wraca z treningu w niezbyt dobrych humorach. Szybko wyszłam z pokoju zatrzaskując drzwi i udając się do recepcji gdzie spotkałam wszystkich. Na mój widok wszyscy wkleili wzrok we mnie przez co poczułam się dość niepewnie i niekomfortowo.
-Co tam się wydarzyło? Na skoczni?-zapytał Dawid.
-Myślałam, że wy wiecie bo o to samo chciałam zapytać.
-Mieliśmy nadzieję, że ty nam powiesz bo przez tą aferę naszą drużynę i drużynę Austriaków odsunęli od dzisiejszego treningu-powiedział poważnym, a za razem troskliwym głosem Kamil.
-Sama nie wiem Maciek nie chciał mi nic powiedzieć. Ale zaraz dlaczego drużynę Austrii?
-Bo do bójki Maćka doszło przecież z Gregorem Schlierenzauerem, tym z Austriackiej drużyny-rzucił krótko Krzyś.
-Nie wiedziałam.
Tak. 19 lat w sportowej rodzinie, a ja nie znam nawet skoczków, a za razem przeciwników mojego Brata, no oprócz naszej Polskiej reprezentacji. Szczerze mówiąc to nigdy nie pasjonowałam się skokami, nie wliczając w to kibicowanie moim braciom. Zawsze byłam i jestem troszeczkę inna od nich, ale ani mi, ani im to nie przeszkadzało, więc kompletnie nie zwracałam na to uwagi. Aż do tego momentu.
-Przepraszam chłopcy, nic nie wiem i lepiej nie pytajcie Maćka bo tylko się wkurzy. Przepraszam muszę już iść.
Pobiegłam do swojego pokoju zostawiając na środku holu zdezorientowanych chłopców. Szybko wzięłam laptopa i wpisałam w wyszukiwarkę Gregor Schlierenzauer. W tym samym momencie drzwi pokoju się otworzyły, a ja aż podskoczyłam z łóżka odruchowo i szybko zamykając internet. W drzwiach stanął Borys.
-W końcu wróciłaś. Czekałem na ciebie.
Widziałam złość w jego oczach i wiedziałam co to oznacza. Tym razem chyba żaden pretekst, wymówka ani sytuacja mnie nie uratuje od tego co i tak prawdopodobnie nieuniknione.

Blo.

Rozdział I

- Kira, wstawaj! Musimy już jechać.
- Gdzie jechać ? - zapytałam zasłaniając oczy poduszką.    
- No zgadnij, dzisiaj 2 stycznia -powiedział Maciek siadając na kancie mojego łóżka. 2 stycznia? Nic nie mówiła mi ta data. Dopiero gdy spojrzałam na bagaże mojego brata uświadomiłam sobie że pojutrze ma zawody w Innsbrucku. Natychmiast wygrzebałam się z łóżka i poszłam się ubrać. Nie zajęło mi to dużo czasu wiec za chwile siedziałam juz w samochodzie jadącym do Innsbrucku. Po drodze zgarnęliśmy Borysa - mojego chłopaka, który miał się mną opiekować podczas nieobecności Maćka. Nie chciałam tego jednak mój brat się uparł.  Chociaż bardzo go kocham to czasami irytuje mnie tą swoją nadmierną opiekuńczością. Nim się zorientowałam dojechaliśmy właśnie do celu. Niby jest to kawał drogi, to zajęta rozmową z chłopakami nawet tego nie odczułam.    
 - No to jesteśmy - oznajmił Maciek parkując srebrnego mercedesa. Przed hotelem czekali już na niego koledzy z drużyny i odrazu zmyli się na trening więc zostałam sama z Borysem. Mój chłopak wziął nasze bagaże a ja zajęłam się odebraniem kluczy do naszego apartamentu. Całe szczęście nasz pokój znajdował się na parterze więc chłopak bez problemu wniósł 3 walizki wypchane po brzegi ubraniami - głównie moimi.                    
 - Ładnie tutaj - powiedział  rzucając bagaże pod ścianę. Faktycznie, trafiliśmy chyba na najlepszy apartament z możliwych. Był przestrzenny i schludnie urządzony z wielkim białym łóżkiem małżeńskim ustawionymi na samym środku. Jednak to nie to świadczyło o jego niesamowitości a widok z okien hotelowych. Codziennie rano budząc się będę mogła podziwiać widok skoczni oraz otaczającego go lasu. Było to naprawdę fajne oderwanie od warszawskiego zgiełku jakie towarzyszy mi prawie przez całe życie. Oparta na marmurowym parapecie napawałam się otaczającą mnie naturą gdy nagle poczułam zimne ręce na moich biodrach. Lekko przerażona odwrociłam się, ale całe szczęście był to tylko Borys .                    
 - No całkiem ładny mamy widok - powiedział składając delikatne pocałunki na mojej szyi. Delikatnymi pomrukiwaniami dawałam mu znak ze podoba mi się to co robi jednocześnie dodawałam mu tym pewności. Z każda chwila jego źrenice poszerzyły się a jego oddech stawał się bardziej nierównomierny. W końcu chłopak ogarnięty podnieceniem przeniósł mnie na łóżko. Borys położył mnie na nim, a sam nachylił się nade mną próbując mnie pocałować. Gdy już nasze usta dzieliły milimetry nagle odwróciłam twarz i próbowałam się jakoś wydostać.     
 - Kurwa, o co znowu chodzi? - powiedział ze złością w oczach jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziałam. Całe szczęście nie musiałam się mu tłumaczyć gdyż zadzwonił mój telefon.              
 - Halo, Maciek o co chodzi? - powiedziałam przykładając telefon do ucha. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi co wzbudziło we mnie pewną obawę. Natychmiast założyłam swoją skórzana kurtkę i postanowiłam iść sprawdzić o co chodzi. Gdy wychodziłam Borys nadal siedział na krześle w pokoju zaciskając ręce w pięści. Widziałam, że strasznie go to martwi, że nie potrafię się do niego zbliżyć, na tyle, ile on tego chce.

                                                            
                                                                                                                       Bru.

Bohaterowie

Kira Kot
19 letnia dziewczyna, mieszkająca wraz z rodzicami w Warszawie. Siostra Macieja Kota.
Niezależna, utalentowana dziewczyna, której pasją
jest fotografia jako odskocznia od problemów. Miła, wrażliwa, znająca swoją wartość.
Jej chłopakiem jest Borys.




Gregor Schleirienzauer
24 letni, Austriacki skoczek narciarski. Trzykrotny medalista olimpijski, dwukrotny
zdobywca Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Pewny siebie, dumny i arogancki, znający swoją wartość i możliwości.
Jego dziewczyną jest Sandra.




Sandra Stiegler
24 letnia Austriaczka. Dziewczyna Gregora Schleirenzauera.
Zaborcza i bardzo zazdrosna o swojego chłopka, z którym
przez swoje podejrzenia często się kłóci.



Borys Sojko
22 letni chłopak Kiry. Playboy, dla którego nie liczą się prawdziwe uczucia.
Zadufany w sobie, zarozumiały flirciarz. Najważniejsze są dla niego imprezy,
dziewczyny i pieniądze.



Maciej Kot
22 letni Polski skoczek narciarski. Medalista Mistrzostw Świata.
Brat Kiry. Pewny siebie, szczery i bardzo ambitny. Nie przepada za
Austriackimi skoczkami, a w szczególności za Gregorem.



Stefan Kraft
20 letni skoczek Austriacki. Kolega Gregora z drużyny.
Miły, przyjacielski, zabawny, a za razem twardo stąpający po ziemi.