niedziela, 9 marca 2014

Rozdział I

- Kira, wstawaj! Musimy już jechać.
- Gdzie jechać ? - zapytałam zasłaniając oczy poduszką.    
- No zgadnij, dzisiaj 2 stycznia -powiedział Maciek siadając na kancie mojego łóżka. 2 stycznia? Nic nie mówiła mi ta data. Dopiero gdy spojrzałam na bagaże mojego brata uświadomiłam sobie że pojutrze ma zawody w Innsbrucku. Natychmiast wygrzebałam się z łóżka i poszłam się ubrać. Nie zajęło mi to dużo czasu wiec za chwile siedziałam juz w samochodzie jadącym do Innsbrucku. Po drodze zgarnęliśmy Borysa - mojego chłopaka, który miał się mną opiekować podczas nieobecności Maćka. Nie chciałam tego jednak mój brat się uparł.  Chociaż bardzo go kocham to czasami irytuje mnie tą swoją nadmierną opiekuńczością. Nim się zorientowałam dojechaliśmy właśnie do celu. Niby jest to kawał drogi, to zajęta rozmową z chłopakami nawet tego nie odczułam.    
 - No to jesteśmy - oznajmił Maciek parkując srebrnego mercedesa. Przed hotelem czekali już na niego koledzy z drużyny i odrazu zmyli się na trening więc zostałam sama z Borysem. Mój chłopak wziął nasze bagaże a ja zajęłam się odebraniem kluczy do naszego apartamentu. Całe szczęście nasz pokój znajdował się na parterze więc chłopak bez problemu wniósł 3 walizki wypchane po brzegi ubraniami - głównie moimi.                    
 - Ładnie tutaj - powiedział  rzucając bagaże pod ścianę. Faktycznie, trafiliśmy chyba na najlepszy apartament z możliwych. Był przestrzenny i schludnie urządzony z wielkim białym łóżkiem małżeńskim ustawionymi na samym środku. Jednak to nie to świadczyło o jego niesamowitości a widok z okien hotelowych. Codziennie rano budząc się będę mogła podziwiać widok skoczni oraz otaczającego go lasu. Było to naprawdę fajne oderwanie od warszawskiego zgiełku jakie towarzyszy mi prawie przez całe życie. Oparta na marmurowym parapecie napawałam się otaczającą mnie naturą gdy nagle poczułam zimne ręce na moich biodrach. Lekko przerażona odwrociłam się, ale całe szczęście był to tylko Borys .                    
 - No całkiem ładny mamy widok - powiedział składając delikatne pocałunki na mojej szyi. Delikatnymi pomrukiwaniami dawałam mu znak ze podoba mi się to co robi jednocześnie dodawałam mu tym pewności. Z każda chwila jego źrenice poszerzyły się a jego oddech stawał się bardziej nierównomierny. W końcu chłopak ogarnięty podnieceniem przeniósł mnie na łóżko. Borys położył mnie na nim, a sam nachylił się nade mną próbując mnie pocałować. Gdy już nasze usta dzieliły milimetry nagle odwróciłam twarz i próbowałam się jakoś wydostać.     
 - Kurwa, o co znowu chodzi? - powiedział ze złością w oczach jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziałam. Całe szczęście nie musiałam się mu tłumaczyć gdyż zadzwonił mój telefon.              
 - Halo, Maciek o co chodzi? - powiedziałam przykładając telefon do ucha. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi co wzbudziło we mnie pewną obawę. Natychmiast założyłam swoją skórzana kurtkę i postanowiłam iść sprawdzić o co chodzi. Gdy wychodziłam Borys nadal siedział na krześle w pokoju zaciskając ręce w pięści. Widziałam, że strasznie go to martwi, że nie potrafię się do niego zbliżyć, na tyle, ile on tego chce.

                                                            
                                                                                                                       Bru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz