-A kto to? - zapytał wskazując na
ekran. Odruchowo zamknęłam klapę od laptopa, jak się okazuje
niepotrzebnie. Borys wyczuł, że mam coś do ukrycia więc od razu
próbował mi go wyrwać. By zbić go z tropu potrzebowałam wymyślić
coś na gorąco. Pierwsze co mi wpadło do głowy to pocałować go i
tak uczyniłam. Może to dziwne, ale nie czerpałam z tego żadnej
przyjemności, a wręcz przeciwnie. W pewnym momencie, czując jego
język w mojej buzi, poczułam obrzydzenie. Delikatnie go odsunęłam
od siebie próbując złapać oddech.
-Zmieniłaś zdanie? - powiedział
dobierając się do zamka moich spodni. Na całe szczęście akurat w
tamtym momencie ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju. Borys
odskoczył ode mnie jak oparzony, a ja doprowadziłam się do porządku.
-Kira zbieraj się bo za godzinę musimy być na miejscu – poinformował mnie Kamil. Zgodnie z prośbą Kamila zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi rzeczy po czym udałam się do wyjścia z pokoju. Gdy już byłam jedną nogą na korytarzu rzuciłam w kierunku Borysa, że nie, nie zmieniłam zdania, po czym trzaskając drzwiami zeszłam na dół gdzie czekali na mnie chłopcy. Całe szczęście Borys nie jechał z nami na skocznię więc nie musiałam się martwić o jego ewentualną reakcję na moje słowa. Z doświadczenia wiem, że nie jest on człowiekiem, który tak po prostu akceptuje odrzucenie. Jednak to nie to teraz stanowiło moje główne zmartwienie, a stan zdrowia mojego brata. Podczas serii próbnej zaliczył on niegroźny upadek, jednak co jakiś czas narzekał na ból w kolanie.
-Kira zbieraj się bo za godzinę musimy być na miejscu – poinformował mnie Kamil. Zgodnie z prośbą Kamila zabrałam ze sobą wszystkie potrzebne mi rzeczy po czym udałam się do wyjścia z pokoju. Gdy już byłam jedną nogą na korytarzu rzuciłam w kierunku Borysa, że nie, nie zmieniłam zdania, po czym trzaskając drzwiami zeszłam na dół gdzie czekali na mnie chłopcy. Całe szczęście Borys nie jechał z nami na skocznię więc nie musiałam się martwić o jego ewentualną reakcję na moje słowa. Z doświadczenia wiem, że nie jest on człowiekiem, który tak po prostu akceptuje odrzucenie. Jednak to nie to teraz stanowiło moje główne zmartwienie, a stan zdrowia mojego brata. Podczas serii próbnej zaliczył on niegroźny upadek, jednak co jakiś czas narzekał na ból w kolanie.
Jednak podczas skoku nie dał on po
sobie tego wyczuć. Co prawda odległość była naprawdę dobra, ale
nie zagwarantowała mu ona miejsca na podium. Zamiast niego pierwsze
3 miejsca zajęli kolejno kolejno Kamil, Gregor i Peter Prevc. Od
razu podbiegłam do chłopaków z naszej drużyny pogratulować im
naprawdę dobrych startów.
-Kira to co, idziesz dzisiaj z nami
uczcić te piękne skoki? - krzyknął Piotrek Żyła unosząc
szklankę z piwem do góry. Oczywiście chłopcy tak nalegali, że po
prostu nie szło im odmówić. Wszyscy umówiliśmy się o 20.00
przed hotelem skąd mieliśmy pójść razem do klubu. Pożegnałam
się z nimi po czym bezzwłocznie udałam się do hotelu by
przygotować się na wyjście. Co dziwne, gdy wróciłam do pokoju
nikogo w nim nie zastałam. Nie powiem, martwiłam się trochę o
Borysa. Jak nie patrząc to już nasza 2 sprzeczka w ciągu 2 dni..
12 razy próbowałam się do niego dodzwonić jednak za każdym razem
słyszałam tylko zerwane połączenie. Po głębszym przemyśleniu
uznałam jednak, że jest on już dużym chłopcem i nie ma potrzeby
się o niego martwić i w końcu zajęłam się sobą.
Moje przygotowania zaczęłam od
wyprostowania włosów po czym zrobiłam makijaż i ubrałam się. Na
outfit wybrałam klasyczną małą czarną z białymi loubutinami, które idealnie podkreślały moją opaleniznę. Moje przygotowania
skończyłam o godz.19.55 czyli idealnie się wyrobiłam.
-Wo ho ! Ślicznie wyglądasz –
powiedział Kubacki, który jakby nie patrzeć też wyglądał
całkiem nieźle, zresztą podobnie jak wszyscy chłopcy. Jednak to
prawda, że garnitur i mundur dodają męskości. Całe szczęście
mieliśmy załatwiony transport do klubu co zdecydowanie mnie
ucieszyło, gdyż nie miałam zamiaru dreptać w szpilkach przez
metrowe zaspy.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po
wejściu do klubu to mnóstwo osób. W tym tłumie nie byli tylko
zwykli ludzie, ale także skoczkowie innych drużyn, prawdopodobnie
też świętujących swoje skoki. Szybko załapałam atmosferę
klubową przy okazji nie szczędząc sobie drinków.
-Poproszę Tequile dla tej pani –
krzyknął ktoś za mną. Natychmiast odwróciłam się i zobaczyłam
za sobą Borysa, który sądząc po oczach już był nie po jednym
piwie, a co najmniej 5.
Chłopak dosiadł się do mnie przez co
mogłam wyraźnie poczuć woń alkoholu wymieszanego z papierosami.
Na jego policzku dostrzegłam także ślady czerwonej szminki, która
z pewnością nie należała do mnie.
-Borys co ty wyprawiasz? Ja do ciebie
dzwonię, martwię się, a ty se chodzisz po klubach upijając się w
trupa? - powiedziałam z wyraźną pretensją w głosie.
-Rozumiem ,że się
martwiłaś ale jestem już kochanie– położył swoją dłoń na
moim udzie po czym zaczął ją przesuwać w kierunku mojej sukienki
– a teraz chodźmy gdzieś, tylko ty i ja – chwycił mnie za
rękę po czym siłą próbował wyciągnąć mnie z baru.
Zapierałam się, jednak Borys ciągnął mnie coraz mocniej.
-Proszę, puść mnie –
powiedziałam z łzami w oczach. W tamtym momencie naprawdę zaczęłam
się go bać. Borys jednak nic sobie z tego nie zrobił aż do
momentu gdy ktoś mu zwrócił uwagę i doszło między nimi do
ostrej sprzeczki. Dalej już nie wiedziałam co się dzieje bo byłam
zbyt skupiona by wydostać się z tego przeklętego klubu. Wściekła
wyszłam tylnim wyjściem po czym wyciągnęłam z mojej torebki
Marlboro. Włożyłam papierosa do buzi jednak nigdzie nie mogłam
znaleźć zapalniczki. Przeszukałam całą torebkę i nic, jakby
zniknęła.
-Tego szukasz? - powiedział
jakiś mężczyzna trzymając zapalniczkę w ręce. Wyciągnęłam
dłoń w jego kierunku jednak on natychmiast ją zabrał. - Takie
ładne dziewczyny nie powinny palić – schował ją z powrotem do
kieszeni.
-Kim ty w ogóle jesteś? -
zapytałam lekko zirytowana.
-Może jak pójdziesz ze mną
na gorącą czekoladę to się poznamy
-Nie dzięki, nie chodzę z
obcymi na gorącą czekoladę o 23.00.
-To może przynajmniej cię
odwiozę do hotelu ? - zaproponował. Ta propozycja wydawała mi się
bardziej rozsądna więc przystałam na nią.
-To gdzie mam jechać ?–
zapytał. No i o to było dobre pytanie. Szczerze nie miałam
pojęcia na jakiej ulicy znajdował się nasz hotel, a mój telefon
akurat musiał się rozładować. Byłam zmęczona całym tym dniem i
nie marzyłam o niczym więcej jak o śnie więc zgodziłam się by
chłopak mnie zawiózł do swojego hotelu.
-A w ogóle jak masz na imię?- zapytałam.
-Stefan – przedstawił mi
się.
-A ja Kira, miło poznać –
posłałam mu uśmiech. Chłopak zaprowadził mnie do swojego
apartamentu gdzie pokazał mi łóżko, na którym będę mogła się
przespać tej nocy.
-A, trzymaj piżamę! –
rzucił mi swoją białą koszulę. Od razu ją wzięłam i po
szybkim ogarnięciu się poszłam spać. Rano obudził mnie dźwięk
otwieranych drzwi do mojego pokoju. Myśląc, że to Stefan
wygrzebałam się z łóżka jednak w drzwiach zastałam kogoś
innego.
-Wyglądasz całkiem sexy,
szkoda tylko, że taka puszczalska – powiedział Gregor uważnie mi
się przyglądając. Nie miałam pojęcia co wtedy odpowiedzieć, a
tym bardziej co zrobić dlatego postanowiłam to przemilczeć.
Bru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz